Planetarium

Planetarium Tycho Brahe

największe w Skandynawii

w sumie planetarium można pomylić z tym jezu gdzie są rybki i te inne wodne bajery. no więc przyszli tutaj, mieli oglądać meteoryty i jakieś gwiazdy. wydawało mu się to strasznie nudne no ale dobra. dla niej to wytrzyma. kiedy zapłacili za bileciki weszli do ciemnej sali, gdzie pewno dobrze drzemało parę osób. mi się to prawie przydarzyło xdd. zajęli miejsca, nawet jeremi usłyszał jakieś chrapanie z boku i tylko się cicho zaśmiał. - fajnie tu - stwierdził wpatrując się w górę.

ona miała straszną podnietę, bo okropnie lubiła meteory i inne takie i patrzyła z błyszczącymi oczami i zadartą do góry głową, jak te wszystkie wesołe asteroidy latają - spójrz jakie to piękne - powiedziała szeptem - myślisz że marzenia naprawdę się spełniają?

- dla chcącego nic trudnego - powiedział jakże to znane każdemu człowiekowi zdanie po czym odrócił wzrok z niej na gwiazdki i inne świecące punkty - wiesz co to wszystko jest? - całe sztuczne niebo objął wzrokiem. spodziewał się, że phoebe wie i wyjdzie na głupka, ale może jednak. oparł się wygodnie o fotel zamykając oczy - to jest dobre miejsce do spania - i juz przestał się śmiać z pana, który sobie chrapał.

odgarnęła włosy do tyłu i cicho pochyliła się nad nim i pewnie tak siedziała jakiś czas, zastanawiając się czy otworzy oczy i czy to prawda że się czuje czyjś wzrok na sobie, ja czuję, nie wiem jak żeremi. z trudem opanowywała śmiech ale dzielnie siedziała nad nim i była cicho, tylko na jej twarz wpłynął delikatny uśmiech, bo żeremi ślicznie wyglądał jak spał.

doskonale wiedział, że ona nad nim sie pochyla. miał pewno trzecie oko na ręku albo coś w tym stylu. otworzył lekko oczy wpatrując się w nią wesoło, ale z lekkim zmęczeniem. przyciągnął ją lekko do siebie. miał nadzieję, że nikt ich nie podgląda ani nie kameruje. bo to wtedy dopiero by było tanie porno. ujął jej podbródek w swoje dłonie czekając co ona zrobi. uśmiechnął się lekko oblizując wargi.

pewnie przelazła nad podłokietnikiem, żeby jej się nie wbijał w brzuch i usiadła mu na kolanach, i wsunąwszy mu palce we włosy delikatnie pocałowała go w usta, bo nie była pewna, czy on nie ma nic przeciwko, pewnie nie miał, ale po co ryzykować, prawda? kiedy oderwała się od jego ust, odsunęła troszkę twarz i popatrzyła się na niego z kocim uśmiechem, i zmrużyła oczy.

facet pewno nigdy by nic nie miał. potym jak phoebe go pocałowała uśmiechnął się lekko w jej stronę. pewno to była ta nagroda za to jej nastraszenie, z początku żałował, że to zrobił, teraz był z siebie zadowolony. jedną rękę położył jej na jej chudym ramieniu, a drugą chwycił jej kark. pocałował ją namiętnie i długo przyciskając ją leciutko do siebie tak żeby wygodnie siedziała.

pewnie objęła go za twarz rękoma, zapierając się łokciami o oparcie, żeby nie zjechać, albo wprost położyła jedną jego dłoń na swoim tyłku, a dzięki temu zwolniła łapki, które to zimne wsunęła mu pod tiszert i zastanawiała się czemu chrapanie ustało.

on się zdenerwował tym, że chrapanie starego faceta ustało, ale szybko o tym zapomniał. wpadł za to na świetny pomysł żeby przenieść się na podłogę za ostatni rząd albo tą przed ich rzędem. przechylił głowę w prawą stronę wsadzając czubek swojego nosa w jej miękkie wlosy. uwielbiał kobiece włosy. rozpiął swój rozporek i swoje zimne ręce wsadził pod jej bluzkę.

pewnie lekko zadrżała kiedy jej wsunął ręce pod bluzkę, odrywając się na chwilę od niego i opanowując dreszcze, co pewnie wyglądało bardzo seksi. złapała go za przód koszulki i zapewne czytając w jego myślach, ściągnęła go na dół, tak że on leżał na niej i pewnie zaczęła zsuwać swoje spodnie, dobrze, że były za duże.

jednym sprawnym ruchem ręki zdjął z niej stanik. opanował tą sztukę bardzo dawno temu, ale jak widać do dzisiaj się mu przydaje. był z siebie zadowolony bo wiedział, że nie wszyscy faceci umieją jednym ruchem ręki rozpiąc kobiecy stanik. zdjął z niej bluzkę, a z siebie bokserki. kiedy już phoebe zsunęła z siebie spodnie musnął mokrymi ustami jej obojczyki i szyję. pocałował ją w usta z języczkiem i oparł się nad nią łokciami.

wyprężyła klatkę piersiową, użyjmy tego subtelnego eufemizmu dla określenia jej piersi, okej? pocałowała go w górą linię żuchwy po czym przygryzła jego płatek uszny, leciutko, tylko troszeczkę, nie chcemy, żeby został jej kolacją, jednocześnie ściągając swoje, no nie wiem, pewnie bokserki damskie, a potem odrzuciła ręce za głowę.

to byłaby prawdziwa masakra w planetarium. oblizał usta i zawiesił swoją twarz gdzieś na wysokości jej klatki piersiowej. przejechał zimną dłonią bo jej udach i brzuchu. przeszły po nim ciarki. miał nadzieję, że właśnie tędy nie będzie nikt przechodził bo miałby nie miłą niespodziankę. złapał oddech po czym powoli wypuścił powietrze. nie chciał żeby ktokolwiek usłyszał jego jęczenie. kolanem rozsunął jej uda i delikatnie w nią wszedł po czym ruszał biodrami dość wolno i regularnie.

czy ja wiem czy niemiłą ;>
zacisnęła dłonie w piąstki i jeszcze bardziej się wygięła, zataczając biodrami koło, ale bardziej eliptyczne, po czym cichutko jęknęła, bo inaczej zagryzłaby sobie wargi do krwi, i zastanawiała się, czy i jeżeli tak, to kiedy włączają tu światło, chociaż przyjemność jaką w tym momencie odczuwała zdominowała ten niepokój.

dla gościa niemiłą, dla nich wspaniałą.
phoebe miała fajnie, mogła przy okazji oglądać sobie gwiazdy! nie zanudziłaby się, hej. zdecydowany ruchami poruszał się w niej, szybciej niż wtedy. wypuścil powietrze nosem prosto w jej włosy, które przez chwilę podskoczyły falując. leciutko zagryzł jej dolną wargę po czym znowu ją pocałował. czuł, że powoli dochodził. jęknął cicho. było mu cholernie dobrze.

u niej też już bardzo mało brakowało, więc leciutko wyszeptała - aaa... - prosto do jego ucha, obejmując go rękoma i zarzucając mu nogi na biodra i całując go namiętnie bardzo w usta po czym wyszeptała - o, patrz, kasjopeja.

jezu, ta kasjopeja zbiła go kompletnie z tropu i już miał finiszować ten gwiazdozbiór go rozproszył. zmarszczył czoło przyśpieszając tempo i zamykając jej usta (czemu napisałam suta xdd) pocałunkiem z języczkiem. ale nie wbił jej się do samego gardła, to by było zabójstwo. pocałował ją w szyję, a później w dekolt. kiedy przesuwał swoją dłoń po jej brzuchu doszedł. miał wspaniały orgazm. jęknął głośniej. już się nie przejmował tym, że ktoś mół ich usłyszeć!

ją dopadło w tym samym momencie i wygięła aż się w tym spazmie, krzycząc w sposób niekontrolowany zapewne jego imię. zaraz potem zamknęła oczy i oparła głowę o zimną podłogę i starała się wpłynąć uspokajająco na bicie serca i oddech, jednocześnie wtulając się w żeremiego. ciekawe czy wszyscy na tej sali, są świadomi co robił chłopak z dziewczyną z ósmego rzędu.

dżeremi miał chyba palpitacje serca bo czuł, że zaraz ono wyrwie mu się z piersi i spadnie na ziemię niczym butelka na podłogę. nadal podpierał się na nią całując ją w to podbródek to w usta. strasznie dyszał jakby dopiero co przebiegł kilometr. starał się to uspokoić zamykając usta i odrywając się od niej na chwilę. opadł tuż obok niej. na szczęście odstępny pomiędzy krzesłami były na tyle duże, że na podłodze mieścili się obydwoje.

a jej cała ta sytuacja wydała się całkiem zabawna, więc zaśmiała się wdzięcznie, wtulając nos w jego obojczyk, bo mało kto może powiedzieć, że uprawiał seks w planetarium, to jest bardziej wypasione niż winda! po kilku minutach kiedy już się uspokoili sięgnęła po swój stanik i poprosiła żeremiego, żeby go zapiął, jak umiał rozpiąć, to i zapnie nie?

o, nie. tego się nigdy nie uczył. zawsze zdarzały mu się takie sytuacje w których to dziewczyny same ubierały się. no ale skoro go prosi to czemu nie. wziął od niej stanik i dopiero za drugim razem go zapiął nie patrząc na które druciki go zapina. - może być? - zapytał się grzecznie. miał nadzieję, że nie będzie musiał jej całej ubierać. cichutko założył swoje bokserki i zapiął spodnie.

- jak najbardziej -powiedziała z uśmiechem i też się ubrała, sama nawet, tak wam powiem, po czym energicznie wstała i jak gdyby nigdy nic udała się do wyjścia z żeremim u boku, ludzie się na nich zazdrośnie patrzyli, no cóż, niech się wstydzi ten kto widzi, a w regulaminie korzystania z planetarium nic o seksie nie było.

no tak. to też racja. jeśli nie było to było dozwolone! ubrał się szybko nie robiąc przy tym hasału. uśmiechnął się do niej biorąc ją pod rękę i idąc przed siebie. raz po raz uśmiechał się do niej i tak szli nie wiem dokąd.

pheobe spojrzała na niego mrużąc oczy w świetle jakiejś latarni - odprowadzisz mnie do domu? raczej nie chcę chodzić sama o tej porze - wytłumaczyła się, jakby to było coś wstydliwego, albo dziwnego - wiesz... gwałciciele...