Hard Rock Café

musiał to być wyimaginowany kołnierzyk, a po za tym zarzekł się, że nigdy nie włoży niczego obcisłego oraz przypominającego strój bohatera, zerknął na nią, a potem oślepiło go światło ów latarni więc widział na twarzy vianne czarne plamy, w dodatku migoczące, które naszczęście znikneły - dobrze, także powinnaś mi być wdzięczna! - zażartował, bo to raczej ona uratowała go, przed zjedzeniem kolejnego słoika dżemu, ale brzoskwiniowego, bo truskawkowy już zjadł, nawet ją poinformował o tym.

roześmiała się, kręcąc głową z dezaprobatą. - jestem ci bardzo wdzięczna. - powiedziała, śmiejąc się całkiem opanowanie, po czym poklepała coltona po ramieniu, uśmiechając się całkiem subtelnie. - ale ty też powinieneś mi podziękować, bo pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaki dżem jest kaloryczny. - dodała, uśmiechając się z przekąsem i skrzyżowała ręce pod biustem.

- pewnie dzięki tobie nie zostanę dumnym amerykańskim pożeraczem grzanek z dżemem - jego marzenia prysły jak mydlane, tudzież płynowo naczyniowe bańki, żałoba.
- w takim razie dziękuje - zbliżył się na chwilę uśmiechając się do jej policzka, odsunął się aby zapalić papierosa, pewnie myślał, że nie jest uzależniony itakdalej!

- nie ma za co. - mruknęła, spoglądając na papierosa coltona, po czym uśmiechnęła się nieznacznie, oblizując spierzchnięte wargi. - mam ochotę na wino. - powiedziała, spoglądając na coltona, po czym rozejrzała się do okoła za czymś do siedzenia w razie, gdyby colton nie załapał i nie zabrał jej do siebie, ale nie znalazła nic, co mogłoby posłużyć za potencjalne siedzenie, westchnęła i spojrzała w niebo.

- więc chodźmy do całodobowego! - zaproponował rozglądając się dookoła w poszukiwaniu wielkiego neonowego napisu 24/7, po czym doszedł do wniosku, że on prawdopodobnie posiada u siebie butelkę wina nie jedną, toteż zaproponował, że pójdą do niego i nawet pewnie to zrobili!

tutaj mieli najbliżej, więc przyszli z vianne na kawę. usiedli przy jednym ze stolików i pewnie czekali na zamówienie. uśmiechnął się tylko do niej, nie bardzo wiedząc, co teraz mógłby powiedzieć. i zaczął się przyglądać jakiejś ponętnej kelnerce, zapewne.

- jesteś dziwnie spięty. - mruknęła, podążając za jego wzrokiem, po czym kiedy również zawiesiła wzrok na owej kelnerce, uśmiechnęła się pod nosem, kręcąc głową z dezaprobatą, kiedy staksowała ową wzrokiem. - ma krzywe nogi. - stwierdziła, wzruszając obojętnie ramionami, po czym leniwie odwróciła głowę w stronę eliaha i uśmiechnęła się dziarsko, podpierając podbródkowo.

- nie jestem spięty - pokręcił przecząco głową. przestał się w końcu gapić na kelnerkę, kiedy przyniosła im zamówienie. właściwie po głowie chodziła mu jedna, dziwna myśl, może stąd to lekkie spięcie. - nie ma krzywych nóg. ale i tak jesteś ładniejsza - puścił jej oczko i posłodził swoją kawę.

jaka myśl, jaka?
- ma krzywe nogi. - upierała się przy swoim, jeszcze raz, tym razem trochę bezczelnie wiercąc dziurę wzrokiem w nogach kelnerki i jej tyłku, po czym zatopiła usta w kawie, spoglądając znad filiżanki na eliaha i puszczając mimo uszu jego komplement, bo pewnie dobrze o tym wiedziała i nie musiał jej tego mówić, chociażby z czystej kultury, acz vianne uważała to za całkiem miłe.

westchnął tylko, już na dobre spuszczając wzrok z kelnerki i zaczął się wpatrywać w vianne. potem spojrzał gdzieś ponad jej ramieniem i tak się zamyślił, że aż rozlał gorącą kawę, na szczęście na stolik i podłogę, nie poparzył więc nikogo.
- cholera - mruknął pod nosem. - chyba się nie wyspałem - potarł oczy.

vianne odruchowo odsunęła się od stolika, ale chwilę później wzięła serwetki, które leżały na stoliku i zaczęła ścierać rozlaną kawę, proponując, żeby eliah jej pomógł, czego nie musiał robić, bo owa według niego, zgrabna kelnerka podeszła i zaczęła coś mruczeć, po czym poprosiła, żeby się przesiedli i zaczęła ścierać rozlaną kawę. vianne zabrała swoją kawę która była w filiżance i posłusznie przeszła do stolika obok, który również był przy oknie. - jesteś niezdarą, eliah. - powiedziała, uśmiechając się przyjaźnie i kręcąc głową z dezaprobatą i rozbawieniem, napiła się swojej kawy.

- wiem, wiem - stwierdził tylko i posłusznie się przesiadł. - czy mi się wydaje, czy ty miałaś gdzieś wyjechać w te wakacje? - uniósł lekko brwi. no bo jakiś temat trzeba zacząć, a ja nie mam pomysłu, a co za tym idzie, eliah też nie. :c oparł się wygodniej o fotel/krzesełko i czekał na odpowiedź vianne, zapewne!

- nie, nigdzie nie wyjeżdżam. - powiedziała, uśmiechając się łagodnie, po czym podparła policzek na dłoni, uprzednio opierając łokieć o blat stolika. - ale ty miałeś zabrać mnie na wycieczkę. - dodała, po czym roześmiała się całkiem przyjemnie, nachylając nad stolikiem i pstrykając eliaha w czubek nosa i opadła na krzesło, oblizując wargi.

- zabrałem przecież - zaśmiał się. może i to nie była najciekawsza wycieczka pod słońcem, przynajmniej dla eliaha. ale za to była przyjemna! - właściwie też miałem nigdzie nie jechać, ale sarah zamarzyła sobie hiszpanię - westchnął. rola starszego brata chyba nie była jego zdaniem fajna. :c - no i oczywiście chce, żebym jechał z nią - skrzywił się.

- ta była zbyt krótka. - zaprotestowała, uśmiechając się słodko, po czym napiła się kawy. - i pojedziesz, bo chyba nie chcesz, żeby ktoś zrobił jej krzywdę, prawda? - spytała słodkim tonem, pięciolatki, po czym zamrugała kokieteryjnie rzęsami i uśmiechnęła się przyjaźnie. czasem cieszyła się, że ma starszego brata, ale pewnie ona nie zabrała by davida na wakacje, gdyby gdzieś wyjeżdżała, chyba że sam by się wpakował, tudzież dostał takie polecenie od rodziców, więc może vianne zazdrościła sarah takiego brata, jak eliah skoro chciała zabrać go ze sobą.

- poradzi sobie. zresztą pewnie i tak nie będziemy się widywać, bo najpierw mnie tam ciągnie, a potem będzie łazić nie wiadomo gdzie - przewrócił oczami. chyba nie zamierzał tam jechać. a już na pewno nie z sarah! - zbyt krótka? okej, następnym razem zabiorę cię na dłużej - obiecał.

- dziwne, że bronicie swoje siostry tylko wtedy, kiedy wcale tego nie potrzebują. - powiedziała, lekko oburzona i oparła się o krzesło, krzyżując ręce pod biustem, uprzednio poprawiając grzywkę, bo ona takową chyba posiadała, nie wiem. ;c a jak nie miała, to odgarnęła z czoła włosy, które niesfornie się tak znalazły. pewnie zanim nabąknęła o złych braciach, powiedziała, że trzyma go za słowo, iż kolejna wycieczka będzie dłuższa z kącikowym uśmiechem.

- nie wiem. w każdym razie moja siostra jest wkurzająca, ale to chyba wiesz - wzruszył ramionami. sarah nie była chyba jego ulubionym tematem. - więc gdzie wybieramy się następnym razem? - uniósł lekko brwi.

chciała jakoś teatralnie westchnąć, co miało by zaprzeczyć, iż sarah wcale nie była wkurzająca, ale zaczęła zastanawiać się nad następnym wypadem. - nie mam pojęcia, teraz twoja kolej, żeby coś wymyślić. - stwierdziła, uśmiechając się dziarsko, po czym dopiła kawę i odstawiła pustą filiżankę na spodeczek. spojrzała na eliaha również unosząc w górę brwi.

- zabiorę cię do teatru - roześmiał się. wcale nie chciał tego zrobić, bo chyba umarłby z nudów, no cóż. miał nadzieję, że vianne nie weźmie tego na poważnie. - a tak poważnie to nie wiem, ale kopenhagę już zwiedziliśmy, teraz czas na paryż? - zaśmiał się. - albo możesz pojechać ze mną i sarah do hiszpanii! - zaproponował entuzjastycznie.

ona pewnie obeznana była ze sztuką, ale raczej ten pomysł też jej nie przypadł do gustu, choć całkiem możliwe, że gdyby tam poszli z eliahem, to zrobili by coś głupiego z nudów za co wyrzucili by ich ze spektaklu. ;c - uważaj, bo twoja siostra jeszcze się zgodzi, żebym jechała. - powiedziała, śmiejąc się całkiem opanowanie, po czym mrugnęła do eliaha, bawiąc się pustą filiżanką. - ale dzięki za propozycję. - dodała, uśmiechając się z przekąsem.

- na pewno by się zgodziła - sarah za wszelką cenę chciała z kimś chyba zeswatać swojego brata. no cóż, pewnie wkurzał ją jego tryb życia i takie inne, prawda. - ale jak chcesz - wzruszył ramionami. może nawet odrobinę posmutniał, że vianne się raczej nie zgodziła, cóż, cóż, cóż.

spojrzała na eliaha i uśmiechnęła się pod nosem. - wiesz, że ja z tobą pojadę wszędzie, - zaczęła, uśmiechając się łobuzersko i spojrzała na niego rozbawiona. - ale sarah od razu pomyślała by, że coś nas łączy i cała kopenhaga trąbiła by o tym, że jesteśmy razem. - dodała, bądź co bądź, tłumacząc się, ale to pewnie dlatego, że nie chciała, żeby eliah się na nią gniewał, że się nie zgodziła, czy coś, bo lubiła go, prawda. uśmiechnęła się łagodnie, a eliahowi pewnie ulżyło, bo wiedział już, że vianne nie chcę z nim być. ;d

- czy ja wiem? zresztą, co nas obchodzi cała kopenhaga? - uśmiechnął się. vianne chyba była jedną z niewielu dziewczyn, której eliah nie chciał wykorzystać na jedną noc, no cóż. ale oczywiście nie zamierzał jej o tym powiedzieć. - chyba trochę już późno. odprowadzić cię, hm? - zaproponował, bo kończy mi się już na niego wena. :c

wstała od stolika, kiwając twierdząco głową na znak, że chcę, żeby ją odprowadził, a kiedy eliah również wstał i zmierzali ku wyjściu, wcisnęła się pod jego ramię, łagodnie uśmiechając, po czym z racji, iż miała trampki na nogach, a eliah był od niej wyższy, stanęła na palcach i wymruczała do jego ucha, kiedy już byli przy drzwiach, że w takim razie, pojedzie z nim do hiszpanii, jeśli tylko zaproszenie jest aktualne i musnęła wargami jego policzek, gdzies w okolicach ucha.