heather

- wcale nie muszę - wymruczała, wodząc palcami po jego karku. - no, chyba, że jakimś cudem mnie przekonasz - zaśmiała się.

-mogę cię przekonać, jak mocno cię kocham-wymruczał muskając lekko jej usta i płatek ucha.

- przekonaj - przytaknęła tylko, obejmując go gdzieś w okolicach szyi i patrząc mu w oczy.

nie wiedział dokładnie czego oczekuje heather, czy ma skoczyć z okna czy całować, jednak wybrał opcję drugą. zaniósł ją na rękach do jej sypialni i położył delikatnie po czym zaczął całować przejeżdżając ręką wzdłuż talii.

pewne gdyby skoczył z okna, to ona też. prawie jak romeo i julia. oddawała pocałunki, pewnie całkiem jej się spodobało takie przekonywanie, nawet bardzo. wsunęła mu ręce pod koszulkę, nadal ochoczo całując.

obrócił się wraz z nią i teraz to ona na nim leżała.całując błądził po plecach i mruczał coś do jej ucha

ahahahah, właśnie zauważyłam, że to kristen a nie jamie, ale mniejsza xd
uporała się z jego koszulką i rzuciła ją gdzieś w kąt. nachyliła się, żeby jeszcze raz go pocałować. pewnie mruczał jej do ucha same fajne i miłe słówka, więc się uśmiechała!

ło jezuu, sorry. nie nadążam z zmianą xd
powędrował w stronę stanika i zgrabnie go odpiął.

nic się nie stało xd
rozpięła mu pasek od spodni, o ile taki miał. wymruczała coś, co brzmiało jak 'kocham cię' i wróciła do całowania go.

on się zajął czym tam ona miała na sobie. powiedzmy, że sukienkę, więc zsunął ją z niej.

ściągnęła mu spodnie i zaczęła delikatnie masować go po karku.
jej, chyba nie mam weny ;c

zaczął powoli zsuwać jej koronkową bieliznę i przyciągnął mocniej do siebie.
ja też nie mam ;c

okej, w takim razie kochali się i było miło. xd

zapukał do drzwi heather z różą w jednej ręce i winem w drugiej. oparł się o ścianę i czekał.

heather właśnie wstała, bo trochę źle się czuła i postanowiła uciąć sobie poobiednią drzemkę. podeszła do drzwi i je otworzyła.
- jamie! - ucieszyła się na jego widok. wpuściła go do środka. - cześć.

-cześć-uśmiechnął się i pocalował ją w usta. postawił gdzieś na stoliku wino i wręczył jej różę. wszedł do salonu i usiadł wygodnie na jednym z foteli.

wzięła różę i wstawiła ją do wazonu, po czym przyniosła kieliszki i usiadła mu na kolanach.
- dawno się nie widzieliśmy, strasznie się za tobą stęskniłam - przytuliła się do niego.

-ja za tobą też-objął ją w talii i pocałował w policzek. -słuchaj heather, musimy porozmawiać-odsunął ją odrobinę od siebie i posadził na kanapie obok siebie. -chodzi o nas.-powiedział po czym przestraszył się, że heather pomyśli, że już jej nie kocha czy coś.

pewnie tak właśnie pomyślała. spojrzała na niego pytająco.
- o co chodzi? - zapytała, starając się opanować lekkie drżenie głosu. popatrzyła na niego, kompletnie zbita z tropu.

-heather, czy my... jesteśmy parą?-zapytał, czym mógł trochę ją zaskoczyć. -no wiesz, trzymanie się za ręce, nie chodzenie na randki, całowanie się w parku-wymienił parę rzeczy, które według niego pary robią. odetchnął i popatrzył na zaskoczoną h.

- myślałam, że... że to jasne, ale... widocznie chyba niepotrzebnie robiłam sobie jakieś złudne nadzieje - wzruszyła ramionami. czuła się okropnie, nie wiedziała, jak jamie może ją o to pytać. dla niej było to oczywiste.

spuścił głowę patrząc gdzieś w podłogę. -przepraszam-wymamrotał. było mu naprawdę przykro. faceci nie są tacy wszechwiedzący. -bałem się, że po tygodniu ci się znudzę i pódziesz do innego.- tak czytał przynajmniej w romansach jego mamy. oczywiście heather nie była osobą, która coś w tym stylu robi i jamie dobrze to wiedział.

- przecież mnie znasz, jak mogłeś tak pomyśleć? - zapytała cicho, wpatrując się w swoje kolana. jakoś nie miała odwagi na niego spojrzeć. - właściwie mogłeś od razu powiedzieć, że to nie ma być nic zobowiązującego - wzruszyła ramionami, bo miała wrażenie, że teraz jamie ją zostawi.

spojrzał na nią zaskoczony. -jak to nic zobowiązującego ? nie wiesz nawet jak mi na tobie zależy!-powiedział, a moze krzyknął. patrzył prosto na heather, na jej spuszczoną głowę.

podniosła w końcu głowę i spojrzała na niego, pewnie równie zaskoczona jak on.
- przepraszam, po prostu myślałam, że... zresztą nieważne - westchnęła i nieśmiało się do niego przytuliła. miała nadzieję, że jamie teraz już nie ma żadnych wątpliwości.