Tivoli- park rozrywki

stanęła za nim na palcach i oparła brodę o jego ramię, bo mega dużo osób tę wystawę oglądało i inaczej nic by nie zobaczyła - wiesz, w zasadzie to nic ciekawego. zmieniłam wystrój mieszkania, jest bardziej nowoczesne i... - zmarszczyła brwi - i to w sumie wszystko co mogłoby ci się wydać interesując, myślę. - bo dwa dni temu była na zakupach kupiła dużo ciuchów i dwa flakony nowych perfum, ale nie chciała go tym zanudzać - a u ciebie?

pokręcił głową i coś wymamrotał, ale sam nie wiedział co. zagryzł policzki od środka i wydął usta w jej stronę - chodźmy dalej - pociągnął ją za rękę i szli teraz brukowanym chodniczkiem który prowadził pewno do domu strachów, które z resztą uwielbiał. śmiał się zawsze z tych ludzi, którzy tam straszą w środku, tak jest w mirabilandii. obkręcił się w kółko po czym stanął na środku chodnika - u mnie? właściwie to sam nie wiem. do wakacji pilnie się uczyłem, uwierzysz? - uniósł brew kładąc ręce na swoim brzuchu po czym znowu złapał ją za rękę i kierowali się do domu strachów. - właściwie to staram się odpoczywać i w najlepsze korzystać z życia! nie muszę ci chyba tłumaczyć?

pokręciła głową - chyba muszę ci uwierzyć - zaśmiała się i usiłowała dotrzymać mu kroku, w sumie to musiała po prostu wolno biec za nim, bo inaczej wyrwałby jej rękę - gdzie idziemy? - spytała - chyba nie na kolejny rolerkołster, prawda? - i wtedy zobaczyła dom strachów - a to akurat zawsze mnie bawiło, wiesz? ci ludzie przebrani za szkielety są tacy zabawni. chyba że cię łapią za szyję - jak w 'amelii' zupełnie, boże jak ja kocham ten film <3

ja też. w ogóle audrey i tiersen mniam. muszę się w końcu zaopatrzyć w bilety na koncert!
- tak? - zapytał z niedowierzeniem. zmarszczył czoło zapalając papierosa i trochę zwalniając. chciał skończyć palić za nim wejdą. - wiesz, mam cudowne pomysły na straszenie ludzi! - pochwalił jej się. mógł na przykład przyjść do czyjegoś mieszkania w worku na głowie niczym w sierocińcu albo biegać za kimś z nożem w ręku po ulicy kiedy było ciemno - chcesz wiedzieć jakie? - uśmiechnął się. mógłby wtedy jeden ze swoich niecnych planów przetestować na niej!

ja też, ale na szczęście matka mi obiecała że kupi! <3
uniosła brwi, bo chyba od teraz niczego się tak nie boi jak rollercoasterów - dobrze, jakie masz pomysły? czy będziesz jak sinobrody? albo dracula? albo będziesz odgrywał sceny z filmów hitchcocka? - stała tak patrząc do góry na czubek domu strachów, na którym siedział duży kruk - o proszę już masz jeden. 'ptaki'. to twój tresowany kruk? - i wskazała na dach tej upiornej budowli, buuu!

to się zobaczymy!
mhm, ptaki, hra, hra. - tak - przyznał się niczym do zbrodni - mam jeszcze tresowaną żyrafę i kota co załatwia się w łazience - powiedział całkiem poważnie i miał nadzieję, że phoebe mu uwierzy i stwierdzi, że jest genialnym treserem dzikich zwierząt. lubił kiedy prawiło mu się komplementy. popadał wtedy w samozachwyt. - straszę tanimi pornosami - zmarszczył czoło. naprawdę to nakręcił jeden w roli dwóch kotów!

najs <3
- boże, ale one się muszą ciebie słuchać! czy wytresujesz mi chomika, albo nie... tygrysa! - uśmiechnęła się z rozmarzeniem, myśląc jak niezwykle będzie się prezentować na deptaku z tygrysem na smyczy - tanimi pornosami! to przerażające! - powiedziała i z udawaną grozą zasłoniła sobie usta dłońmi po czym się zaśmiała - wchodzimy?

- tak. chomika nie ma sprawy. jak miałem dziesięć lat to miałem i miał własne imię i przychodził do mnie jak go wołałem - miał głos jak małe dziecko, małe rozesmiane dziecko, które żartuje z głupoty własnych rodziców. nie ucz ojca robić dzieci, czy jakoś tak. chociaż niektórym to by się przydało. zaśmiał się pod nosem na reakcję phoebe o tanich pornosach. ale hej, jego pornos obejrzało jakieś 500 osób w sieci i nawet trafił do jakiegoś programu zoologicznego. zgasił papierosa i weszli do środka, do całkowitych ciemności. teraz ją zgwałci, hahaha!

byłoby bardzo zabawnie, taktak.
w ciemnościach namacała (jak ja kocham to słowo) jego rękę i wsunęła w nią swoją - słuchaj, gdzie jet przód a gdzie tył, znaczy gdzie mamy teraz iść? bo chyba zupełnie straciłam orientację w terenie - dodała z niepokojem, bo pewnie zaraz żeremi zacznie ją straszyć tymi pornosami, albo zadźga ją a potem zgwałci i wywiesi na jakimś haku jako ozdobę, łaa!

jej, nie był taki straszny, chociaż mógłby zadzwonić po swojego dobrego kolegę czarliego! złapał jej rękę, w planach miał żeby uciec, zostawić ją samą, a później wystraszyć i w nagrodę zrobić coś fajnego. pociągnął nosem idąc naprzód. znał ten dom strachów na pamięć, wiedział dokładnie gdzie jest jakaś atrapa, gdzie wyskoczy na nich pan nieboszczyk, a gdzie będą dziwne odgłosy. - idziemy. chodź - pociągnął ją lekko za rękę i szczerze mówiąc to ją ledwo widział!

szła za nim pokornie i możemy zrobić tak jak on chciał, o! na chwilkę puściła jego rękę, bo wypadła na nią udawany trup, cy coś w tym stylu. pheobe krzyknęła cicho, a potem nieco histerycznie zaśmiała - jeremy? jeremy? gdzie jesteś? - i zaczęła iść naprzód trzymając się ściany pokrytej sztuczną pajęczyną - to wcale nie jest śmieszne!

zaśmiał się cicho pod nosem. miał mega ubaw i pognał gdzieś przed siebie, miał nadzieję tylko, że nie wpadnie na żadnych ludzi bo oj, to nie skończyłoby się szczęśliwie. jednak postanowił zostawić ją tylko na kilka kroków. doskonale ją słyszał i domyślał się gdzie ona jest. kiedy phoebe uszła kilka kroków wyskoczył na nią krzycząc przeraźliwie i nie wiadomo skąd jeremi skombinował rękę kościotrupa, ale teraz machał nią przed jej buzią i wesoło podskakiwał kiedy ta zaczęła krzyczeć.

pewnie strasznie krzyczała, a potem była bardzo zła na niego. zatupała nogami - jeremy! tak nie można, to nie fer - i uderzyła go swoją szczupłą piąstką w klatkę piersiową, pewnie nawet nie poczuł - prawie umarłam - dodała, smutno i popatrzyła na kościotrupa, którego zgięty wpół ze śmiechu jeremy trzymał w rękach - myślisz, że jest prawdziwy?

zaśmiał się pod nosem, ale tylko chwilę. nie chciał nikomu z ludzi, którzy tutaj przybyli psuć zabawy, a raczej strachu. popatrzył się na nią rozbawiony, a później na tego kościotrupa - myślę, że tak. świeża dostawa z cmentarza! - zachichotał cicho łapiać ją za rękę - no dobra. przepraszam. nie chciałem cię wystraszyć - wyraził skruchę patrząc się na nią już poważnie i zastanawiał się co ona teraz zrobi.

popatrzyła na niego przekornie z uśmiechem bardzo przyjemnym - musisz mi to wynagrodzić, zdajesz sobie z tego sprawę, prawda? - tak sucho mu to nie ujdzie, prawie zsikała się w majtki! - to jak?

ja też. zagryzł policzki od środka i nabrał dużo powietrza w płuca. hm, w sumie ten pomysł mu się podobał, nawet bardzo pod warunkiem, że nie będzie musiał sprzątać jej domu ani wyprowadzać chomika na spacer. - okej. - pokiwał z zadowoleniem głową. nawet lekko się uśmiechnął chociaż nie wiedział co go czeka. zazwyczaj nie wchodził w nic ciemno. wolał zawsze ię upenić, ale dzisiaj był za bardzo rozbawiony - więc? - uniósł brew i miał nadzieję, że phoebe wymyśliła coś ekstra.

zaczęła powoli iść do domniemanego wyjścia - więc możesz ze mną pójść do planetarium, bo latają jakoś teraz roje meteorów, podobno są bardzo ładne i spełniają marzenia - obróciła się, żeby się upewnić że idzie za nią, a nie zaraz wyskoczy gdzieś zza rogu i znowu przestraszy - co ty na to? - spytała zatrzymując się nagle i pewnie na nią wpadł przez to.

ha, on był sprawny chłopak i udało mu się uniknąć wpadnięcia na phoebe, pewnie by jej krzywdę zrobił wpadając na nią swoim ciałem, jej. jęknął cicho pewno z rozpaczy, spodziewał się jakiejś pikantnej sceny czy coś w tym stylu. - no dobra. możemy iść do planetarium. podobno koło dwunastego będzie sporo leonidasów - kiwnął głową wychodząc z domu strachów. złapał ją za rączkę żeby nie zgubiła się w tłumie dzieci!

oj pikantnie to może być w środku xd
zaczniesz?

okej.