apteka całodobowa

Przyprowadził tutaj bailey. Mieli szczęście, że owa apteka znajdowała się niedaleko rynku, toteż nie musieli przechodzić pół miasta w celu jej znalezienia. Zapewne weszli do środka, gdzie dwayne ustawił się w jakimś kąciku, bo nie miał zamiaru nic kupować i oglądał sobie jakieś żele przez szybkę.

bailey stanęła na końcu bardzo długiej kolejki,bo przecież zapowiadali,że teraz ta grypa i inne świństwa.kupiła zapewnie aspiryne i coś na ból gardła,po czym zwróciła się do dłejna,że już ma to co jej potrzeba i w sumie to chyba wyszli przed apteke,bo za dużo tam wirusów i zarazków.-dzięki,że mnie tu zaprowadziłeś,może jakimś cudem dzięki tym lekarstwom stane na nogi.a jeśli ty nie boisz sie,że sie zarazisz to zapraszam do mnie!

dłejni szczepił się na grypę, na świńską pewnie też, bo wierzę iż w danii dbają bardziej o swoich obywateli niż w polsce! a jeśli nie, on miał odpowiednio dużo pieniążków, a żeby sobie takową szczepionkę zakupić. - nie, nie boję się - uśmiechnął się całkiem miło - w takim razie chodźmy! - zarządził i możesz zacząć.