do sida.

więc katyy postanowiła zadzwonić do pana sidneya! położyła się wygodnie na kanapie i wybrała jego numer i czekała aż w końcu odbierze. nudziło jej się w gruncie rzeczy.

sid siedział w luuxie czy jakimś innym zadufanym, gorącym i głośnym klubie, notabene pełnym napalonych młodych dziewczyn. cudem usłyszał swój specyficzny dzwonek, a kiedy zerkając na wyświetlacz, zobaczył, że to katty, szybko wyszedł przed klub. - halo? - spytał, zatykając wolne ucho, bo nic nie słyszał ;c

- cześć sidney! postanowiłam do ciebie zadzwonić, bo w domu już mi się nudzi trochę. nawet mój własny kot mnie olał. więc, co u ciebie, kolego? - zapytała się go i tylko pewnie poprawiła się na kanapie, gdzie leżała. podłożyła sobie poduszkę pod głowę, zastanawiała się tylko z ciekawości co robi, nic więcej. więc na razie tylko czekała na jego odpowiedź, ale nie żeby na niego, prawda.

- kat, głośniej, nic nie słyszę - mruknął tylko i może odszedł nieco dalej, od tych wszystkich piszczących pół nagich dziewczyn... odetchnął z ulgą i złapał zza ucha papierosa, którego zaraz odpalił. zaciągnął się. - pytałaś co u mnie, tak? - zagaił i nawet uśmiechnął się, to całkiem miło, że dzwoniła. - wydaje się być w porządku, jestem z kumplami w klubie. a co u ciebie? - zapytał, był całkiem miły, myślę. może to przez trawkę i wódkę, którą niedawno wypił. - stało się coś?

- nic się nie stało. chyba zadzwoniłam w nie w porę, mam rację? przepraszam w takim razie z góry, że ci przerwałam spotkanie, może lepiej jak wrócisz do klubu - powiedziała głośniej i tylko oblizała swoje pełne usta, żeby zaraz przewrócić się na brzuch. - zadzwoniłam bo mi się nudzi, ale słyszę że przeszkadzam, mam nie przeszkadzać, prawda? - zapytała się niby trochę retorycznie i tylko spojrzała się na swojego kota. pewnie poczuła się odrzucona, bo dzisiaj żadna z jej koleżanek nie miała dla niej czasu ;c

odetchnął z ulgą, złapawszy szklankę z johny walkerem, którego dzielnie dzierżył w dłoni wraz ze swoim papierosem. - właściwie dobrze, że dzwonisz, utarowałaś mnie od tych małoletnich tłumów - uciął i zaśmiał się. wsunął papierosa między usta na tyle sprawnie, by swobodnie z nim rozmawiać. - więc. jeśli chcesz, to mogę wrócić do klubu, albo zaprosić tu ciebie, albo w ogóle gdzieś wyjść z tobą? - zapytał, była miła, więc dlaczego nie miałby jej zapraszać xd - i nie przeszkadzasz, kat.

- jeżeli masz ochotę to mogę do ciebie przyjść, przynajmniej koledzy mieli by świetną zabawę i nową dziewczynę do obejrzenia. wiesz, byliby pewnie zadowoleni - zaśmiała się tylko i pogłaskała kota po miękkim futerku. rozejrzała się dookoła, ledwie może założyć tylko na siebie spódniczkę, ma bluzkę na sobie i jeszcze jakieś wysokie obcasy, była by gotowa. - ale nie wiem, chcesz żebym poznała twoich kolegów, czy wolisz żebym jednak została tylko dla ciebie i żebym nie musiała się dzielić z nimi mną? - zapytała się go, nie wiedziała w końcu, serioł.

sid pokiwał do jakiś dziewczyn, które właśnie zjadały go wzrokiem, więc chwile potrwało to, nim się odezwał na nowo. - co? ach, tak - poprawił się szybko, dopiwszy swoją whisky. - myślę, że przyda się nam jakieś świeże mięsko. nie, okej, żartuję. jak wolisz - wyprostował się nieco i pokazał przechodniom swoje seksi bokserki wystające ze spodni. - nie lubię kopenhagi, nachjętniej zostałbym w swoim mieszkaniu, więc decyduj.

odchrząknęła i w myślach stwierdziła, że to zły pomysł, że zadzwoniła do sineya. ale skoro już to zrobiła, było za późno. więc na razie spojrzała się gdzieś w bok, dobrze, że nie widział jej zażenowania. - jak chccesz, mogę pokazać się twoim kumplom, pogwiżdżą sobie na mnie, pozamawiają mi drinki, będą całkiem zadowoleni że przyprowadziłeś kogoś im nowego. może przyjdę do was, będzie lepiej, przynajmniej ja poznam kogoś nowego, a oni przynajmniej zajebiście się ucieszą. potańczę sobie czy coś - wzruszyła ramionami. - więc, gdzie jesteś? - zapytała się go.

- wybacz, kat, to było niestosowne - mruknął do swojego ajfona, ja też tak sądzę odkąd przeczytałam jego wypowiedź po raz drugi xd podrapał się desperacko po swoim świeżoogolonym policzku i westchnął. - idźmy na spacer? - zagaił, miał ochotę na seks na trawie w centrum kopenhagi. - to głupie, żebyś wyginała się przed moimi kumplami.

- no dobrze, to może za jakieś 9 minut będę czekała na ciebie w bibliotecznym? trzymaj się, tylko się nie spóźnij! ja już biegnę. cześć i do zobaczenia! - zaśmiała się i rozłączyła, ja pozwolę sobie zacząć ;d