Operahus København

pheobe przydreptała tutaj bo nadszedł czas kupowania abonamentów na przedstawienia, więc stała przed wielką kolorową tablicą i wczytywała się uważnie w jej treść, po czym zdecydowała się na abonament A2 i D20 i poszła je wykupić do pani w okienku, która piłowała pzanokcie i żuła gumę w ohydny sposób. skąd się tacy ludzie biorą w przybytkach kultury?

a panna navvie przyszła zwiedzać kopenhażkę. i niby nie miała ochoty na żadne operowe jęki, ale tym oto gmachem szpanuje cała dania, jej. przyszła tutaj i nagle poczuła że chce do łazienki! ;q Więc stanęła w kolejce u tej pani, za phoebe by zapytać panią o łazienkę.

odważnie zakładam że się znają? pheobe stała grzebiąc w torebce i pewnie już stojąc pod okienkiem spytała gdzie są łazienki bo jej też się chciało, i wyłożyła te xyx ojro na abonamenty. odwróciła się i napotkała nevven - o hej - powiedziała, bo pewnie nie znały się tak dobrze, jakoś tak przelotnie zapewne.

hej, w danii są korony, i inflacja w bonusie. żeby nie było, miś wielkości piłki do siatki kosztuje sto koron.
- cześć - powiedziała i uśmiechnęła się. pewnie wybijała rytm paznokciami w marmurownym blacie przed okienkiem. i ruszyły w stronę tej łazienki. - co słychać? - zapytała

to koronami. ;x
i kiedy już weszły do marmurowego cacka nowoczesnej architektury no i zrobiły co trzeba to pewnie już przy umywalkach pheobe spytała wesoło naveen co tam u niej, i uśmiechnęła się, bo naveen lubiła.

- nudze się i czekam na jakiś koncert, ale wszystkie zespoły mają chyba danię gdzieś. a ty? - zapytała myjąc rączki.

- no wiesz, nie jest aż tak źle - powiedziała podchodząc do dmuchawy i przekrzykując jej huk kontynuowała - ja kupiłam abonamenty na operę, a poza tym, to wszystko okej. nie martw się, niedługo ma byc jakiś festiwal, nie wiem jaki, ale będzie - przyjmijmy że będzie, co? ;>

ołkej ;d
więc pewnie jeszcze pogadały, albo poszły gdzieś i wymieniły się numerami. ja muszę iść, przepraszam najmocniej :*

spoko ;*

siedziała po operą i paliła papierosa, nudząc się dzisiaj okropnie. nie wiem, może miała nawet humor jak ja, czyli kompletnie zły. na razie tylko tak siedziała.

masz zły humor!? i nic mi nie powiedziałaś!? ej...........................
a klajd wręcz przeciwnie miał dziś wyśmienity humor, więc mógł pocieszać, przytulać i całować amandzie. zrobi dziś wszystko, żeby polepszyć jej humor! i hm, dosiadł się do niej i zabrał papierosa, którym zaciągnął się mocno.

ej, no jak miałam powiedzieć! xd jak nawet nie powiedziałaś mi że wróciłaś xd
- eej, clyde, oddawaj. - powiedziała niby naburmuszona i tylko zabrała mu papierosa, żeby teraz to ona się mogła nim zaciągać. zgasiła go zaraz i tylko spojrzała na niego.- w ogóle zapomniałam się porządnie przywitać, więc cześć? tak? - powiedziała z uśmiechem, może na jego widok się trochę rozpromieniła!

- to nie jest porządne powitanie. - odparł oburzony tym, że amanda nie umie porządnie się przywitać, paddy nie umiała się przytulać a ona witać! nonono. i cóż, nadstawił policzek, chciał buziaka, o tak, gdyby amanda pocałowała go w policzek wtedy uznałby to za porządne przywitanie!

- no już dobra, chodź tu - powiedziała i złapała go za podbródek żeby zaraz pocałować go bardzo bardzo porządnie w usta, czyli całkiem miło to zrobiła. oboje smakowali papierosami, ale jej to jakoś nie przeszkadzało. spojrzała się na niego. - i jak, porządniej? podobało ci się, co? - zapytała jak mała dziewczynka zupełnie i tylko oblizała usta z uśmiechem. mam dziwne wspomnienia nadal, tak a propos narkotyków i cyrila xd

och, tak bardzo mu się podobało! on chciał tylko buziaka w policzek, a tu amanda wzięła go z zaskoczenia i pocałowała go całkiem porządnie w usta. :d - o tak, podobało mi się. - wymamrotał rozkojarzonym i błogim głosem, nieco dziecinnym, ale cóż to klajd. - możesz mnie tak witać za każdym razem. - dodał po chwili.

roześmiała się i podrapała go po podbródku. - wiesz, za każdym razem to może nie, no bo w sumie kiedyś znajdziesz dziewczynę, a wtedy raczej ona by była o mnie zazdrosna, nie sądzisz? - zapytała się w sumie logicznie, kiedyś clyde znajdzie sobie dziewczynę, na razie przecież nie wiedziała że oczywiście może ona nią być. więc na razie mówiła wszystko hipotetycznie. oblizała usta i tylko przygryzła wargi.

- nie chce dziewczyny, wystarczy mi przyjaźń z tobą. - oznajmił jej dosyć poważnie, w sumie to nie wiedział, że się w sobie zakochają blablabla, taki jest plan, ale klajd ani amanda tego nie wiedzieli. :d i hm, uśmiechnął się, po czym przytulił i zaczął smyrać nosem po szyi, miał ochotę zrobić jej malinkę!

zaraz wyskoczy pewnie jakaś jej pani profesor i oskarży ją o demoralizowanie młodzieży! a właśnie, może niech coś takiego będzie. uśmiechnęła się do siebie i tylko zmrużyła delikatnie oczy. - hm, naprawdę? no to bardzo bardzo mnie to cieszy. - wymruczała całkiem przyjemnie, cóż, no tak, on wyglądał jak dzieciak a ona jak jakaś bardzo poważna młoda kobieta, czyli kompletnie odmiennie! powiedzmy że szła jej pani profesor, ha. wymyśl jakąś dramę xd

- serio, serio. - odparł i zapewne musnął ją kilka razy w szyję, nawet nie zauważył pani profesor! i cóż, kobieta nie wyglądała zbyt przyjaźnie, tzn miała groźny i nieprzyjazny wyraz twarzy + była ubrana w ciuchy z zeszłego sezonu. i zapewne stanęła nad nimi i zaczęła karcić amandę, że jak mogła uwieść licealistę, czy gimnazjalistę, że za to można iść do więzienia, blablabla, nie mam dziś wenki na dramy. :d

tak, zapewne że licealistę! amanda zaś z tego wszystkiego się wkurzyła i tylko wstała, uprzednio niechętnie wyplątując się z ramion clyda. wytłumaczyła jej że ten owy licealista już dawno jest studentem i tylko tak młodo wygląda. że ma już dawno 18 lat i jest dorosły a ona może robić i całować się z kim tylko chce! pani starsza sobie poszła a amanda usiadła obok klajda, całkiem speszona. - przepraszam za nią, ona jest jakaś dziwna. cholera jasna, jak mogła w ogóle pomyśleć! - powiedziała całkiem niewyraźnie.

klajd się zapewne speszył, coś tam wymamrotał i uciekł od amandy, czuł się jak dzieciak przy niej och!

zdezorientowana i biedna poszła do domu!