Christiansborg Palace

blanka siedziała na schodach i czekała na coreya, czytając sobie jakąś książkę.

przyszedł spóźniony ale za to z wielkimi różami. odrazu ją wypatrzył i podszedł witajać ją całusem

- heeej -powiedziała patrząc osłupiała na kwiaty, bo zawsze jej się głupio robiło, że go wykorzystuje, a on się tak stara a ona nie czy coś - nie musiałeś - powiedziała rumieniąc się i przytulając się do niego bokiem.
{okej, a co by było jakby ona też zaszła w ciążę? mam krejzi myśli. xd}

wybacz ale musiałam coś mamie znalesć i tak mi zleciało :(
jaką zaś ciąże? i czemu 'też' ? ^^
- nie musiałem ale pomyślałem że było by miło- uśmiechnął sie i dał jej kwiaty. później objął ją i ułożył swój policzek na jej włosach <3

no bo jelka już jest, a tak byłoby kolejne małe puchate dziecko, łiii!
- aha - pokiwała z uśmiechem głową zanurzając nosek w kwiatkach - jesteś cudowny, mówiłam ci już? - spytała zamykając oczy, bo zawsze kiedy była obok coreya czuła że wszystko jest prosto-kolorowo-pastelowe i przyjemne. i że nie grozi jej (bębny, werble, etc) g w a ł c i c i e l. buuu!

ahhh, ale dzieci to tak wcześnie.. chociaż jak chcesz
gwałciciele są źli. objął ją i pocałował w czoło co było bardziej platoniczne ale mimo to słodkie- to ty jesteś cudowna- powidział zgodnie z prawdą- a ja mam tylko wielkie szczęście- spojrzał jej w oczy. biedny cały czas nie mógł uwierzyć ze sie mu taka wspaniała dziewczyna trafiła.

to nie, poczekajmy jeszcze trochę xd
wdrapała mu się na kolana i ujęła jego twarz w swoje łapki - w takim razie jesteśmy obydwoje cudowni i dlatego tak nam jest razem dobrze i do siebie pasujemy, kochany - powiedziała i pocałowała go w usta, bo ona z kolei nie mogla uwierzyć, że ma takiego wspaniałego chłopaka, który znosi nie tylko ją ale i jej brata.

znosić rainera to nie lada wyczyn- wiec kiedy się do mnie wprowadzasz?- spytał kiedy przestali sie już całować. siedziała mu na kolanach, a on gładził palcem jej dłoń i nei mógł oderwać od niej oczu. choć w sumie już mega ciemno było.

może były latarnie i dlatego ją widział?
- a kiedy mogę? już nawet spakowałam kartony z rzeczami, wiesz? - powiedziała obejmując go jednym ramieniem za szyję i opierając głowę o jego pierś, choć to brzmi idiotycznie, ale lepiej niż tors xdd popatrzyła na gwiazdy - pamiętasz jak się poznaliśmy? - zupełnie jak stare małżeństwo - wiesz, że zanim zeszłam na dół żeby tam się spotkać, siedziałam w kiblu i beczałam - zaśmiała się lekko - myślę że zostałeś mi zesłany nie wiem skąd, ale na pewno przez dobre wróżki.

- możesz nawet teraz- powiedział szybko i miał nadzieje ze też będzie do tego taka zapalona. a tors jest najs xdd- hmm.. nie wiedziałem. a dlaczego płakałaś?- zmartwił sie odrobinę ale był ciekawski więc musiał spytać. objął ją mocniej nawet tego nei wiedząć. ale spokojnie, nie zgniótł jej. to taka rekacja obronna miała być.

- och, to jeszcze dziś, co ty na to? - klasnęła w łapki i ja też, bo to znaczy że tors tylko mnie sie dziwnie kojarzy czyli jednak mogę to pisać, łiii - bo cię nie znałam - wytłumaczyła zupełnie poważnie - poza tym nikogo tam nie znałam, a potem byłeś ty, i już jestem szczęśliwa - powiedziała i nawet złapała go za tą dłoń, którą ją obejmował, bo lubiła kiedy to robił ^^

nie mógł się opanować i pocałował ją delikatnie a kiedy już przestali powiedział jej że na tej imprezie już miał zamira wracać do domu ale spotkał ją. tak wiec oboje mieli szczęście. uśmiechnął się do niej ładnie- dzisiaj jest już poźno nie uważasz?- bo kto sie o 22 przeprowadza co?

popatrzyła na niego błagalnie - to jest kolejna noc, którą muszę spędzić sama, a się boję - wtuliła twarz w jego, uwaga, t o r s - to chociaż weź mnie na noc, coo? ja nie lubie być sama, nie mówiąc o byciu bez ciebie - powiedziała smutno.

-przecież nie powiedziałem że musisz ją spędzać sama- uśmiechnął sie łobuzersko- był bym wręcz zaszczycony gdybyś została ze mną- powiedział szarmanco co było całkiem zabawne. później pocałował ją w policzek i czekał co ona wymyśli

uśmiechnęła się ślicznie - to bardzo dobrze, bardzo chętnie ją spędzę u ciebie - powiedziała wesoło, wstając z jego kolan i wyciągając do niego rękę - idziemy zatem, kochany? i jeżeli poszli to zacznij, okei? ;>